- Wykluczone. Nawet nie ma takiej opcji. - stwierdziłem zdecydowanym tonem - Kobiety w ciąży muszą o siebie dbać. Nie możesz się tak forsować. Ja pójdę coś upolować, a ty tu na mnie poczekaj.
- Ale Lary... - zaprotestowała wilczyca.
- Żadnego "ale Lary". Teraz liczy się twoje zdrowie i nie mam zamiaru ryzykować.
- Lary, mi nic nie jest...
- Proszę... - spojrzałem prosto w piękne, ciemne oczy żony - Robię to z miłości i troski. Pozwól mi wyjść na moment...
- No... Dobrze... - Anaria nie wyglądała na zbyt zadowoloną z mojej decyzji, aczkolwiek się zgodziła.
- Wracam niebawem. - polizałem partnerkę po pysku, po czym szybkim krokiem skierowałem się w stronę wyjścia.
Anaria?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz