Strony

poniedziałek, 6 listopada 2017

Od Nilaya CD Anarii

Odprowadziłem przyjaciółkę do legowisk watahy.
- Dziękuję za ten miły spacer. - uśmiechnęła się.
- Ja także. Pamiętaj, masz tam być... - nie dokończyłem zdania, bo Anaria mi przerwała.
- Tak wiem, o zachodzie słońca. Nie musisz mi przypominać. Tylko ty też tam bądź.
- Bez obaw. Będę. - skinąwszy głową, skierowałem się w stronę strumienia, by zaspokoić pragnienie.
***
- Nilay! Jesteś ty stary draniu! Już myślałem, że zapomniałeś! - uradował się na swój dziwny sposób brat.
- I jak? Upolowałeś coś? - zapytałem, spoglądając podejżliwie na basiora.
- Taaaa... Zająca. Drobnica to, ale zawsze coś... - odparł Lary, lekko marszcząc nos.
- To dobrze, bo chcę ci kogoś przedstawić, a wolałbym żeby nie burczało ci w brzuchu, podczas rozmowy, tak jak ostatnim razem, gdy cię z kimś zapoznawałem...
- Długo będziesz mi jeszcze to wypominać?
- Tak długo, jak ty mnie przegraną walkę z lisem.
- He, he... To było dobre, pamiętam jakby to było wczoraj...
- Tak, tak! Wiem! Ale weź pod uwagę, że byłem wtedy od niego znacznie mnieszy. Czysto teoretycznie nie miałem praktycznie żadnych szans gdyż...
- Przepraszam... - za nami odezwał się kobiecy głos - Czy ja wam nie przeszkadzam?
Spojrzeliśmy obydwaj na waderę.
-  A to jest właśnie Anaria, moja wierna przyjaciółka. - uśmiechnąłem się do wilczycy - Anario, przedstawiam ci Larego.
- Mi... Miło mi... Cię poznać... - wyjąkał basior, przełykając ślinę - Je... Jestem Lary...
O mały włos nie wybuchłem śmiechem. Na szczęście zdołałem w porę się powstrzymać. Ale go zamurowało. Kogoś takiego się nie spodziewał.
- To ja może zostawię was samych... - poszedłem w kierunku krzewów.
- Pa Nilay! - zawołała Anaria.

Koniec opowiadania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz