- To co? Wracamy do watahy?
- No pewnie. Najwyższa pora, ale wrócimy tu jeszcze, prawda?
- Z tobą zawsze... - polizałem waderę po pysku - No chodź.
Wolnym krokiem skierowaliśmy się w stronę zbiornika, gdzie znajdował się podwodny tunel.
***
- To ile my dzisiaj mieliśmy tych kąpieli? - zażartowała Meli, wypływając na brzeg.
- Nie wiem, ale napewno więcej niż zazwyczaj... - odparłem otrzepując się - Jesteś głodna?
- Tak, jak wilk! - roześmiała się partnerka, spoglądając w stronę wyjścia - Mam nadzieję, że wataha nie ma nam za złe, tak długiej nieobecności.
- Bez obaw, dadzą sobie radę. - uspokoiłem waderę.
Melinda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz