- O, Bogowie... - otworzyłam szeroko oczy, niedowierzając w usłyszane słowa - Ty naprawdę? Ze mną?...
- Tak, chcę żebyś została ze mną. Na zawsze. Kocham cię. Nie miałem dość odwagi żeby powiedzieć ci to wcześniej.
- Nilay... - poczułam że do oczu napływają mi łzy - Ale, ja przecież... Jestem z watahy Hostis, ja... - jąkałam się zawstydzona.
- To bez znaczenia.
- Właśnie że nie! Oni cię nienawidzą...
- A ty? Teraz liczy się to, co ty czujesz.
- Przecież wiesz. Ja też cię kocham! - skoczyłam na basiora, tak jakbym rzuciła się w jego ramiona (tyle że wilki nie mają ramion i przewróciliśmy się).
Wtuliłam się w pysk Nilaya.
- Wreszcie mówisz poważnie... - wyszeptałam żartobliwie.
- A kto powiedział, że to nie dowcip?
- Nilay!
- Spokojnie, żartuję... - wilk delikatnie polizał mnie po pysku.
- No ja myślę. Z takich rzeczy się nie żartuje, pajacu...
- Znowu wróciła ci twoja złośliwość? - Nilay popatrzył na mnie podejżliwie.
- Może odrobinę... Tak jak tobie słynne poczucie humoru... - uśmiechnęłam się do basiora.
Nilay?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz