Strony

wtorek, 27 lutego 2018

Od Belli CD Jaka

Miło było się obudzić i zobaczyć nachylonego nade mną Jaka, zwłaszcza że ostatnimi czasy, wszystkie poranki wydawały mi się takie... Podobne? Samotność jednak potrafi dawać się we znaki. Rzecz jasna nie mam tu na myśli braku jakiegokolwiek towarzystwa, bo zarówno rodzice, siostra, wujostwo, jak i pozostali członkowie watahy odwiedzali mnie stosunkowo często, aczkolwiek największą radość, a zarazem spokój i poczucie bezpieczeństwa, czułam tylko wtedy, gdy Jake był obok. Zawsze kiedy jest przy mnie, dzieje się ze mną coś, czego tak naprawdę chyba nie jestem w stanie do końca wytłumaczyć. Każde jego słowo, uśmiech i te piękne oczy pełne głębi... To jak na mnie patrzy... Nie wiem jak to ubrać w słowa. Grzechem z mojej strony, byłoby przyznanie się do tego, że go "lubię", ponieważ to "lubię" nie jest w stanie nawet w maleńkiej cząstce odzwierciedlić tego, co dzieje się w mojej głowie, gdy Jake jest obok. Bella, ogarnij się, nie wariuj! Nie jestem już dzieckiem i w tej chwili myślę, że mam już świadomość z czym mogę mieć do czynienia, ale strasznie boję się powiedzieć to na głos. Jak mu to wyznać? Czy on też czuje to samo? Może to, co dotychczas odczytywałam jako swego rodzaju "sygnały", czy jak tam mogę to inaczej nazwać; w rzeczywistości wcale nimi nie jest? Nie chcę już uciekać przed samą sobą, bowiem popadam wtedy w jakiś wir rozmyślań, którego pętle coraz to mocniej zaciskają się na mej szyi. Już dość kłamstwa, najwyższa pora zebrać się na odwagę. Spojrzeć mu prosto w oczy i wyznać to, co teraz dzieje się w moim sercu.
- Jak się czujesz? Lepiej?... - niski głos basiora nieoczekiwanie wyrwał mnie z rozmyślań.
Skierowałam spanikowany wzrok na przyjaciela, przez moment nie odzywając się słowem.
- Przepraszam... - wyszeptałam, nieudolnie starając się ukryć zakłopotanie - Teraz to ja się zamyśliłam.
- Wiem, zauważyłem. - samiec posłał mi ciepły, pogodny uśmiech, dzięki któremu nieco się uspokoiłam - Pytałem jak się czujesz - przypomniał po chwili.
- Już lepiej, znacznie lepiej... - uśmiechnęłam się delikatnie, zerkając na basiora, którego zatroskany wzrok nie odpuszczał mnie ani na moment.
- Bello, nie obrazisz się jeśli wyjdę na chwilę? Wiem, że jeszcze nie jesteś głodna, ale...
- Jasne, nie ma problemu. Leć, przecież musisz coś jeść! - zachichotałam rozbawiona zachowaniem Jaka.
- T-to... To dobrze... W takim razie zaraz wracam... - mruknął odrobinę zmieszany, wychodząc z jamy.
***
Korzystając z okazji, że chwilowo nikt mnie nie pilnuje, powoli wstałam z łóżka i wymknęłam się z domu. Może i nie byłam jeszcze całkiem w formie, ale i tak zdecydowałam się wyjść, choć na chwilę. Zadowolona maszerowałam po oprószonej śniegiem trawie. Dzień był piękny, znacznie cieplejszy niż wczoraj. Ku memu zaskoczeniu w pobliżu nie zastałam nikogo. Dosłownie nikogo. Właściwie dla mnie to lepiej, bo pewnie gdybym spotkała kogoś z watahy, szybko odprawiono by mnie z powrotem do nory. Uniosłam pysk, czując ciepłe promienie słońca. Wiatr delikatnie muskał moją sierść.


- Bella! Co ty tu robisz?! - usłyszałam znajomy głos za swoimi plecami.
Odwróciwszy się, dostrzegłam przyjaciela biegnącego w moją stronę i dorodnym szarakiem w pysku.
Wilk rzucił zdobycz na bok, po czym zatrzymał się obok wejścia do nory, spoglądając na mnie z wyrzutem.
- Myślałem, że coś sobie wyjaśniliśmy... - warknął oschle, jak nigdy dotąd.
- Oj, przestań już. - pokręciłam głową, podchodząc bliżej - A już miałam nadzieję, że się ucieszysz na mój widok.
- Cieszę się, ale wolałbym żebyś była bardziej ostrożna... - stwierdził bez większego entuzjazmu, dając mi tym samym do zrozumienia, iż zachowuje się jak dzieciak.
Proszę, proszę. Od tej strony to ja go jeszcze nie poznałam. Taki twardy, a zarazem odpowiedzialny i troskliwy...
- Co się tak cieszysz? - skrzywił się delikatnie z pytającym spojrzeniem.
- Nic, nieważne... - bardzo się starałam się nie zaśmiać, naprawdę. Ale jego zachowanie mi to uniemożliwiało - Możemy jeszcze tutaj posiedzieć? Proszę, chociaż chwilkę... - popatrzyłam na niego błagalnym, bezbronnym wzrokiem.
Po jego wyrazie twarzy nie trudno było wywnioskować, co sobie w tej chwili pomyślał, aczkolwiek miło z jego strony, że zdecydować się nie komentować mojego zachowania.
- Pffff... Dobrze, ale tylko chwilę... - zgodził się, siadając obok mnie.
Zerknęłam na basiora kątem oka.
- Oj, no weź się już na mnie nie gniewaj, bo mi się ciężko na serduszku aż robi... - lekko pchnęłam Jaka, czekając z niecierpliwością na jego reakcję.
Wilk uśmiechnął się dosłownie na chwilkę, potem uśmiech nieoczekiwanie zszedł z jego twarzy. Po dłuższej chwili spędzonej w zupełnej ciszy, postanowiłam znów spróbować go, choć odrobinę rozweselić, jednak chyba wyszło mi to aż za dobrze. Delikatnie liznęłam go po pysku. W odpowiedzi basior zesztywniał zaskoczony.
- Co to miało być? - zaśmiał się.
- Emmmm... - dobra, teraz to było mi akurat głupio.
Sama nie wiem, co mną właśnie kierowało. Bella, coś ty najlepszego zrobiła?

Jake?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz