- Tak, choć wciąż nie mogę w to uwierzyć... - do oczu Melindy napłynęły łzy - To wszystko jest takie piękne... My dwoje, ciepły rodzinny kąt, wataha... Nie pomyślalabym, iż życie może być tak wspaniałe. A jednak, jesteś tu. Tuż obok mnie.
- Jestem. - spojrzałem prosto w błękitne oczy żony - I zawsze będę. Nikomu nie pozwolę cię skrzywdzić.
- Wiem o tym. - partnerka usiadła na posłaniu - Już nie mogę się doczekać, aż urodzą się szczenięta. Ciekawe do kogo będą podobne...
- Mam nadzieję że do ciebie, bo swoich małych kopii wolałbym nie oglądać! - roześmiałem się - Inwazja Nilayów to ostatnia rzecz, jaka jest światu potrzebna!
- A co? Myślisz że wiecznie złośliwe Melindy byłyby lepsze? - wadera posłała mi chytry uśmieszek.
- No... Jakby było ich dużo, to teoretycznie mogą być niebezpieczne...
- Niebezpieczne? To mało powiedziane! - teraz i Melinda turlała się ze śmiechu.
Melinda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz