Strony

piątek, 27 października 2017

Od Nilaya CD Melindy

Moja towarzyszka wyglądała na zachwyconą... Co tu dużo mówić? Szalała ze szczęścia! Może i umiejętnie starała się tego po sobie nie pokazywać, ale ja to wiedziałem. Jej oczy odzwierciedlały wszystkie emocje, a w obecnej chwili, lśniły niczym dwie iskierki. Radości trudno nie zauważyć. Tylko głupiec nie dostrzegłby tak potężnej siły, jaką jest właśnie radość. Przecież to ona daje nam siłę do życia i pozwala cieszyć się wszystkim wokół.
- Znalazłem to miejsce jakiś czas temu... - uniosłszy głowę ku zdającym się niekończącymi, ogromnym skałom zerknąłem kątem oka na waderę - Są tak wysokie, że nawet nie widać szczytu.
- Stamtąd to musi być widok... - westchnęła Melinda.
- Tak. To prawda. - przyznałem.
- Wiem o czym myślisz i stanowczo odmawiam. - tym razem ton głosu wilczycy był bardzo zdecydowany.
- Ale jak to? Co masz na myśli?
- Już ty wiesz co. Nie jestem głupia. Widzę ten ukradkowy, chytry uśmieszek, którego nie jesteś w stanie powstrzymać.
- A niby czemu nie?
- Hemm... Pomyślmy... Może dlatego, że masz chorą łapę, jesteś słabeuszem, masz opuźnioną reakcję na wpływy środowiska i ogółem z ciebię straszna fajtłapa, a gdy dochodzi do tego wszystkiego, jeszcze fakt, iż miałabym cię po tej górze nieść na sam szczyt...
- Skończyłaś już?
- Jeżeli moje aluzje już do ciebie dotarły, to tak.
- W mej naturze nie leży obrażanie kobiet, zwłaszcza takich, które wytykają wszystkim ich wadliwe cechy, byleby przysłonić swe własne; a także aroganckie, bezwzględne, złośliwe, zakompleksione, pozbawione jakichkolwiek ambicji... Czy wspomniałem również, o mistrzyniach tandetnej, podrabianej ciętej riposty?
- Dobrze, skoro konwersacja na niewiele się zdała, powiem ci to w jasny, logiczny sposób. PORĄBAŁO CIĘ DO RESZTY?! Chcesz się wspinać na sam czubeczek tej góry, potem spaść... A pomyślałeś może jak JA się w tej sytuacji będę czuła? Myślisz że chcę cię mieć na sumieniu?
- No wreszcie. - uradowałem się niczym szczenię.
- Ale co?
- Wreszcie mówisz do rzeczy.
- Słucham?!
- Brawa dla ciebie! Przekonałaś mnie, twoje argumenty po raz pierwszy są jak najbardziej stosowne! - stwierdziłem.
- Cieszę się ogromnie. Żegnam pajacu. Koniec zabawy. Nie mam najmniejszego zamiaru więcej z tobą przebywać.
- Jak to? Melinda! Melinda stój! - zagrodziłem samicy drogę - To przecież tylko takie żarty.
- Wszystko mi jedno. Rób co chcesz, ja wracam do domu. Tam gdzie moje miejsce.
- Do domu? A wolno spytać gdzież to się ten twój dom znajduje?
- Kojarzysz drugi brzeg rzeki? Tam mnie znajdziesz.
Przez moment zupełnie zesztywniałem. Łapy jakby wrosły mi w ziemię.
- Przecież, przecież... To wataha Hostis... Ty nie możesz...
- Należeć do nich? To to ma dla ciebie aż takie znaczenie? Coś ci powiem. Nie jesteś od nich lepszy! Myślałam że jesteś inny, ale ty jesteś taki sam jak oni! Patrzysz tylko na opinie, wierzysz plotkom! Nawet nie dajesz mi żadnej szansy! Chciałam być inna, naprawdę chciałam!
- Przestań! W tej chwili to ty mnie osądzasz i się mylisz! Ja przynajmniej nie zabijam bez powodu, w przeciwieństwie do twojej rodziny! Nie sieję i nigdy nie siałem do nich nienawiści. To oni z niewiadomych przyczyn mnie nie nawidzą, do tego stopnia, by wygnać mnie na drugi brzeg i skazać na los wyrzutka. Twój ojciec zaatakował mnie gdy tylko pojawiłem się na waszym terenie, pozbawił mnie części ucha! Czego oczekujesz? Zadowolenia?! Sympatii?! Spójrz na mnie i na nich. Porównaj, a potem oceniaj. Czy kiedykolwiek zrobiłem ci krzywdę? Nie! Czy cię przegnałem? Nie!
- Bo nie wiedziałeś że jestem z watahy Hostis!
- Jakie to ma teraz znaczenie? Gdyby przywódca zechciał zawrzeć sojusz, to wybaczyłbym mu. A ty nie jesteś zabójcą.
- Skąd to wiesz? Przecież mnie nie znasz!
- Bo w to nie wierzę. I mylisz się, znam cię. Masz dobre serce. Nie ma dla mnie znaczenia, czy jesteś z wrogiej watahy, bo wiem, że jesteś dobra.

Melinda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz