- Jasne! Nie odmówię sobie łani!
- To chodź, tylko cicho.
- Przecież wiem...
Zaczęliśmy się skradać w krzakach, dopiero co się poznaliśmy, a już polowaliśmy razem! To było cudowne uczucie.
W pewnym momencie, kiedy byliśmy wystarczająco blisko łani, zaatakowaliśmy.
- Teraz! -Powiedział szybko, lecz z powagą Nilay.
Skoczyłam na zwierzę, wbiłam mocno pazury w kark łani i starałam się wbić kły w gardło. Nilay skoczył na łanię od tyłu, wbił jej pazury w plecy. W pewnym momencie, wyciągnęłam szyję i wbiłam zęby w gardło zwierzęcia. Z bólu zapewne, przestała skakać i wierzgać, powoli się uspokajała, zaczęła opadać z sił. Byłam dokładnie uczepiona gardła, podczas gdy Nilay, puściwszy plecy łani dołączył się do mnie i wgryzł się mocno w jej kark. oboje automatycznie puściliśmy zwierze, gdy te już padało na ziemię.
- Udało się! - Powiedziałam merdając ogonem i oblizując pysk z krwi.
- To zabieramy się do jedzenia - powiedział oblizując tak jak ja pysk z krwi łani, oraz zastrzygł radośnie uszami.
Wtedy też podszedł do łani i rozerwał jej brzuch. Po czym zabraliśmy się do jedzenia.
- To co? Rozważyłaś moją ofertę przyłączenia się do stada? - Zapytał z lekkim zdenerwowaniem w głosie.
- Jasne że chcę dołączyć! - Zamerdałam radośnie ogonem, dawno nie byłam taka szczęśliwa.
- No to witam w watasze! - Mrugnął do mnie jednym okiem.
Dokończyliśmy jeść, jeszcze sporo zostało.
- Co z tym zrobimy Nilay?
- Jeśli nie masz nic przeciwko, może zostawimy to tutaj dla miejscowych mięsożerców?
- Spoko, nie pogardzą. Albo może.... Zakopiemy tę łanię na zimę? Też nie lubię nieświeżego mięsa, ale to nasze pierwsze wspólne polowanie, świeża łania?
- Ok, tym razem niech ci będzie.
Zakopaliśmy łanię obok dębu, który rósł nieopodal strumienia.
Nilay?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz