Siedziałam spokojnie pod wierzbą, obserwując sobie zwiędłą już babkę lancetowatą. Rozejrzałam się wokół, ku mojemu zdziwieniu, ujrzałam nieznajomego mi basiora, zbierał zioła. Wtedy przypomniałam sobie jak Melinda wspominała o miejscowym zielarzu, Williamie... Był to basior, wstydziłam się podejść, ale patrzyłam co robi. Chwilowo tylko patrzył w moja stronę, byłam ciekawa co myśli.
William?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz