Niesamowity widok. Tysiące barwnych promieni przecinających się nawzajem. Kryształy wyrosły dosłownie wszędzie. Tuż pod rozświetlonym sufitem groty, nieco przypominającym swoim kształtem kopułę; znajdował się spory zbiornik wodny, który dookoła obrastała wartwa bluszczu.
- Myślisz że jest tam głęboko? - zagadnęła Melinda, pochylając się nad błękitną taflą wody.
- Pewnie tak... - ostrożnie podszedłem bliżej, by lepiej się przyjrzeć.
Przy tak czystej, krystalicznej wodzie można było nawet dostrzec piaszczyste dno.
Nagle usłyszeliśmy przeszywający grzmot.
- Co... Co to było?... - wyjąkała z trudem moja towarzyszka, przełykając ślinę.
- Nie mam pojęcia, ale warto to sprawdzić. Zostań tu. - już miałem skierować się do wyjścia, ale Melinda mnie powstrzymała.
- Nie! Lepiej nie idź tam sam. Nie wiemy co to było. Przecież mogą tu być... - głos wadery zamarł.
- Tak, wiem. Ale muszę to sprawdzić.
- Nilay!
- Chciałaś dołączyć do tej watahy. Tak czy nie?
- Tak... Ale co to ma teraz do rzeczy?!
- To ja jestem przywódcą tego stada i nie pozwolę żebyś ryzykowała życie. Moim obowiązkiem jest chronić watahę. Masz tu zostać, i nie kwestionuj moich decyzji. - warknąłem lekko marszcząc brwi.
Musiałem to zrobić. Tak postąpił by każdy, prawdziwy przywódca.
Melinda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz