Strony

piątek, 3 listopada 2017

Od Nilaya CD Melindy

Przez jakiś czas zerkałem kątem oka na śpiącą Melindę. Na zewnątrz słychać było dźwięczne dudnienie deszczu. Bez wątpienia lało jak z cebra, a towarzyszyły temu odgłosy burzy i porywisty wiatr. Leniwie podniosłem się z gleby, po czym powędrowałem w kierunku zbiornika, by zaspokoić pragnienie. Chłepcząc wodę, niespodziewanie dostrzegłem na dnie coś dziwnego. Niewielki element rozbłysł w błękitnej otchłani. Zainteresowany przez jakiś czas krążyłem dookoła brzegu, zastanawiając się co z tym zrobić. Z jednej strony, przemawiał zdrowy rozsądek, z drugiej zaś naiwna ciekawość. Rzecz jasna, wygrało to drugie. Wszedłem do wody powoli i w ciszy, tak by nie obudzić wadery. Na moje szczęście, Melinda miała dość mocny sen. Gdy zanużyłem już po czubek głowy, nadszedł czas by zanurkować. Im bardziej się zbliżałem, tym kontur przedmiotu stawał się jaśniejszy i bardziej wyrazisty. W pewnym momencie znalazłem się na tyle blisko, by móc go dotknąć. Jak się okazało, był to piękny, niebieski kryształ. Bez chwili wahania, chwyciłem go zębami, po czym wyciągnąłem na powierzchnię. W świetle wyglądał jeszcze lepiej, niż wcześniej. Jego odcień przypominał mi... Oczy Melindy. Na samą myśl o niej, przyszedł mi do głowy pewien pomysł.
- Nilay... - za moimi plecami odezwał się znajomy głos - Co ty robisz?
- Nic, ja tylko... - położyłem uszy po sobie, z lekkim zakłopotaniem.
- Cały ociekasz wodą... - wilczyca ziewnęła szeroko, ukazując białe, ostre zęby.
- Tak, ja... Sobie pływałem.
- Pływałeś? Teraz? - samica zmarszczyła nos ze zdziwieniem.
- No, tak. Tak jakoś... Miałem ochotę, no wiesz... - zupełnie nie wiedziałem, co mam powiedzieć, więc zmyślałem na bieżąco.
- Kłamiesz jak z nut. - warknęła Melinda kręcąc głową.
Odpowiedziałem jej wysilonym, nieco sztucznym uśmieszkiem, który pewnie nie współgrał z moim jakże przerażonym spojrzeniem. Zapewne wyglądałem w obecnej chwili komicznie.
- Powiesz mi w końcu o co chodzi, czy będziesz tak stał z tą kretyńską miną? - westchnęła przyjaciółka, wyraźnie dając mi tą wypowiedzią do zrozumienia, że trochę zaczynam przeginać.
- Dobrze, już dobrze. Powiem ci. Chcesz usłyszeć prawdę?
- Marzę o tym. - teraz wyraz pyska wilczycy był cyniczny.
- No to zamknij na chwilę oczy.
- Po co?
- Nie pytaj. Po prostu zrób to...
- Zgaduję że chcesz wykręcić mi jakiś numer, ale nie dam się nabrać.
- Melinda, proszę... - spojrzałem na samicę błagalnym wzrokiem.
- No dobrze. Niech stracę. - wadera zacisnęła powieki.
Powoli podsunąłem nosem kryształ, tuż pod jej łapy.
- Już możesz otworzyć!...
Melinda skierowała wzrok na przedmiot.


Melinda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz