Strony

sobota, 2 grudnia 2017

Od Arona CD Melindy

Następnego dnia wstałem wcześnie rano, nie mogąc doczekać się polowania.
Jakiś czas później, wyszedłem z nory aby zaspokoić głód i pragnienie.
***
- Czego tu?! - warknął obcy basior.
- Hej! Jestem na terytorium watahy, jako jej członek! Jak wyczuwam, nie należysz do niej!
- Dokładnie, nie toleruję ani ciebie, ani tej twojej watahy! - wyszczerzył zęby.
Nagle naszą ,,miłą rozmowę'' przerwał kobiecy głos.
- Jasper, wynoś się! - powiedziała wadera szczerząc kły.
Basior warknął po raz ostatni, krzywo patrząc na waderę, po czym odszedł z niechęcią.
- Nie znoszę licznych zgromadzeń... - burknął pod nosem odchodząc.
- Nie przejmuj się nim, to tylko tak zwany przybłęda. - powiedziała wadera uśmiechając się do mnie.
- Ok, zapamiętam. Dzięki, Anaria.
- Nie ma sprawy. - powiedziała wadera idąc w moją stronę. - Mogę wiedzieć czy idziesz dzisiaj na wspólne polowanie?
- Tak, miałem taki zamiar. - wyprostowałem się.
- Ok, miałam się dopytać. - uśmiechnęła się do mnie. - Wybacz, ale ja muszę zmykać.
- Rozumiem, widzimy się na polowaniu.
***
Właśnie zmierzałem do miejsca, w którym mieliśmy się spotkać, gdy nagle usłyszałem głos w krzakach... Jasper!
Nadstawiłem uszu, aby wszystko słyszeć.
- Zaraz idą, jak się nie pospieszę, to nigdy nie dam rady im przeszkodzić...
- Ha, ha! - ktoś nieznajomy mi zaśmiał się szyderczo, chociaż moim zdaniem nie brzmiało to groźnie. 
- Co tu się dzieje! - wyskoczyłem z krzaków.
Ku mojemu zdumieniu, z Jasperem rozmawiał lis, o srebrnym futrze.

Melinda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz