Strony

niedziela, 3 grudnia 2017

Od Arona CD Melindy

Nie zaśmiałem się razem z nią, przeciwnie, odwróciłem głowę na bok, i zamyśliłem się.
- Coś się stało? - zapytała jakby lekko speszona.
- Tak, ale wolałbym cię na razie nie informować. Proszę, nie miej mi tego za złe.
- Nie mam... - powiedziała najwyraźniej zdumiona. - Może chodźmy już?
-Jasne, ty prowadź. - ustąpiłem pierwszeństwa.
***
- Łoś? -zapytała Anaria. - Zdobycz pokaźnych rozmiarów, a jej woń czuję całkiem niedaleko.
- Jestem za! - Melinda wykrzyknęła bardzo szybko, stając obok Anarii.
- Wchodzę! - powiedział Larry, również stając obok niej (dosłownie ich futra się stykały).
- Ja też! - Shine ustała za siostrą.
Jack bez słów ustał z tyłu, obok Shine. Natomiast Maxine, ustała jak najbliżej Anarii (z tyłu), lecz trzymała się obok Shine, po takiej stronie, bay nie stać obok Jacka (biedna Max). Ja sam ustałem obok niej. A Kelly obok mnie. Nilay jak najszybciej zajął miejsce obok Melindy. Szkoda że Lassie nie przyszła, ale ktoś musiał pilnować szczeniaków...
Zapewne wyglądaliśmy komicznie, cała zgraja wilków która niemal otoczyła Anarię...
Poszliśmy więc zapolować.
***
Ustaliliśmy strategię, każdy ustawił się w odpowiednim miejscu.
Czekaliśmy na sygnał, jednak ja byłem czujny, w każdej chwili Jasper mógł nadejść...
Bingo! Kiedy spojrzałem w stronę Maxine... Po prostu się wręcz przestraszyłem, Jasper skradał się tuż kilka metrów za nią! Biedna, o niczym nie wiedziała.
Nie chciałem psuć polowania, ale wiedziałem że MUSZĘ jej pomóc. Obmyśliłem więc plan w mgnieniu oka! 
Zacząłem się skradać, tyle że zmierzałem w bok, w stronę Max, lecz aby nikt nie widział.
Dany był sygnał, lecz nie tylko my skorzystaliśmy. Pozostali członkowie watahy nic nie zauważyli, póki co... 
Jasper wyskoczył na Maxine! Zaatakował ją!
Jednym susem znalazłem się na miejscu. Odepchnąłem basiora, po czym rzuciłem się na niego.
Max zrobiła krok wstecz, podkulając ogon, tyle tylko udało mi się zaobserwować. Ciężko było się rozglądać podczas walki. Przyznam, że dla wadery musiało to wyglądać brutalnie... Jasperowi nawet udało się zadrapać mnie w okolicach łopatek (co w sumie zabolało)... Za to ja ugryzłem go w kark, przy czym drapnąłem go w okolicy krzyża. Na to basior wyślizgnął się z mojego uchwytu, odskakując w tył.
- Odejdź stąd! - warknąłem jak najgłośniej.
Uciekł bez słów.
- Nic ci nie jest? - zapytałem podchodząc do wadery.
- Nie, nic... - wyjąkała. - Ale za to ty... - spojrzała na krew na moich plecach.
Nagle zauważyłem, ze wataha biegnie w naszą stronę (najwyraźniej już powalili łosia).
- Max! - wykrzyknęła Anaria podbiegając do wadery. - Wszystko ok?
- T-tak...
- Aron... Czy to o tym rozmawiali z Shireą? - zapytała zaniepokojona Melinda.
- Rozmawiali o czymś, co ma nam przeszkodzić w tym polowaniu, to raczej było to... - wyprostowałem się, kładąc delikatnie uszy po sobie.
- Krwawisz... - powiedziała niewinnie Maxine. Musiało to oczywiście skupić uwagę wszystkich na mnie...
- To nic takiego... - powiedziałem chyląc lekko głowę.

Melinda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz