Strony

niedziela, 15 kwietnia 2018

Od Maxine CD Anarii

Patrzyłam spod przymkniętych powiek jak wielki niedźwiedź zbliża się do mojej przyjaciółki. Pojedyncze łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Cóż, byłam kompletnie bezradna, a w takich sytuacjach popadałam w panikę. Głośny ryk przeszył moją głowę i odbił się echem od ściany lasu. Dopiero wtedy jeszcze w miarę się ogarnęłam. Grizzly stanął na tylnych łapach i zamachnął się na Anarię, która jakimś cudem zdążyła się uchronić. Wtedy potrząsnęłam głową odganiając od siebie wszystkie czarne scenariusze. Szczeknęłam głośno, a niedźwiedź zamarł w bezruchu po czym spojrzał na mnie.
 - TU JESTEM! - Krzyknęłam głośno ocierając łzy. - CHODŹ TU DO MNIE! - Zwierzę odwróciło się w moją stronę i ponownie ryknęło.
Przynajmniej na jakiś czas zostawiło Anarię w spokoju.
Ile bym teraz dała, żeby ktoś był w pobliżu...
Grizzly zaczął biec w moją stronę. Przez mój umysł przebiegała masa myśli. Mogłam pobiec w stronę wilków, ale wtedy zdemoluje nasze legowiska i na pewno wiele z nich odniesie rany...
Trudno, raz kozie śmierć. Skoczyłam w jego stronę i ugryzłam go w grzbiet. Później jeszcze starałam się atakować jego nogi tak by nie mógł chodzić, ale szło mi dość opornie... W końcu usłyszałam czyiś głos w oddali.
 - Max?! - krzyknął.
 - Lary! - Anaria również się odezwała.
 - Pomożesz mi? - spytałam w pośpiechu.
Ten nic już nie odpowiedział tylko również skoczył w stronę przeciwnika i zaczął atakować. Mimo przysłowiowej przewagi liczebnej nic nie szło po naszej myśli. Niedźwiedź stał się jakby bardziej zawzięty i rozwścieczony, lecz dalej atakowaliśmy bez przerwy.
Grizzly padł dopiero po jakichś 30 minutach. Oboje wykończeni podeszliśmy do Anarii, która była całą ubrudzona we krwi.
 - Anaria! Powiedz coś! - krzyknęłam.
 - Anaria, halo słyszysz nas? Trzeba ją zanieść do legowisk... - stwierdził Lary.

Anaria? Trzeba cię jakoś uleczyć >D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz