Strony

sobota, 4 listopada 2017

Od Nilaya CD Anarii

- Ufff... Ale czuję się pełny. Możemy zrobić postój? - nawet nie czekając na odpowiedź, padłem na warstwę suchych liści.
- Dobrze, odpocznijmy. I tak już leżysz plackiem, więc nie zamierzam iść dalej... - nowa znajoma położyła się obok.
Przez jakiś czas, po prostu wpatrywaliśmy się w powoli opadające liście, nasłuchiwaliśmy cichego szmeru wiatru... Oczy mimowolnie zaczęły nam się kleić i obydwoje zapadliśmy w głęboki sen.
***
Obudził mnie głośny trzepot skrzydeł. Podniosłszy raptownie głowę, dostrzegłem przelatującego kruka. Ziewnąłem szeroko, ukazując białe zęby. Anaria jeszcze spała, toteż nie zamierzałem jej budzić. Powoli podniosłem się z leśnego runa, po czym przycupnąwszy wygodnie w cieniu wysokiego świerku, obserwowałem dwie wiewiórki kłócące się, o niewielki orzech. Ich awantunicze piski, rozległy się chyba po całej puszczy.
- Nilay? Coś się stało? Zasnęłam? - dopytywała się nieco zakłopotana samica.
- Oboje zasnęliśmy. - uśmiechnąłem się do towarzyszki - W sumie nie ma w tym nic dziwnego. Po takim posiłku...
- To fakt. Chyba trochę przesadziliśmy... - zachichotała wadera.
- Chodźmy, pewnie wataha jest zaniepokojona naszą długą nieobecnością.
- Racja, długo nas nie było.

Anaria?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz