- To jasne.... - odwzajemnił tym samym.
Bez słownie ułożyliśmy się pod drzewem, było całkiem ładnie... Nawet delikatne promienie słońca prześwitywały między gałęziami drzew, które pokryte były białym puchem.
Leżeliśmy tak jeszcze długi czas w ciszy, przytuleni do siebie. To było dobre uczucie, móc choćby na trochę zatrzymać czas, we dwoje...
- Całkiem tu ładnie, nie sądzisz?
- Przyznam rację, aczkolwiek wolę patrzeć na ciebie.
- Znowu przypomniałeś mi czasy ,,młodości''. - zachichotałam wpatrując się w oczy basiora.
***
Chyba na leżeniu tam i rozmawianiu spędziliśmy bardzo dużo czasu, trudno się nie domyślić, skoro śnieg sypał na w oczy, a wiar wiał bardzo mocno...
Wtuliłam pysk w futro Larego, zimno przeszywało mnie niczym pocisk.
- Larry! Musimy się gdzieś schować! - musiałam krzyczeć, aby wiatr nie zagłuszył moich słów.
Larry?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz