***
Byliśmy nad strumieniem, wśród jesiennych liści skakało kilka szaraków.- To co?
- Gonimy!
- Jesteś pewien?...
- Jasne! Chodź! - Pobiegł nie czekając na odpowiedź.
Pognałam za nim. jednego królika goniłam aż do dębu, przypomniałam sobie jak zakopaliśmy tam sarnę z Nilay'em, chciałabym wrócić do tego... Wtedy nie myślałam o tym że przy Melindzie mam zero szans...
- Anaria, co ty robisz? Coś ci jest? - Ocknęłam się gdy usłyszałam głos basiora, zdałam sobie sprawę że leżę na jesiennych liściach, dopiero co wykopana z lawiny myśli.
- Nic, ja tylko... Zamyśliłam się... - Zapewne miałam na sobie głupią minę.
- Często ci się to zdarza?
- Zależy od sytuacji...
Usłyszałam grzmot, dopiero co zdałam sobie sprawę że niebo było zachmurzone, w tym samym momencie deszcz zaczął kapać na mnie, oraz na Nilay'a.
- Anaria! Chodź, przeczekamy to gdzieś!
- Ale nie możemy iść w burzę do legowisk!
- Nie, w pobliżu jest jaskinia, szybko chodź!
Nilay?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz