- Mam nadzieję... - Powiedział basior wyrazistym tonem.
Kiedy odwrócił się by iść dalej, położyłam po sobie uszy ze smutkiem.
Pokazał mi piękny potok, z wodospadem.
Czułam się dobrze przy jego boku, był moim przyjacielem. Nie mógł już nigdy być nikim więcej, musiałam to zaakceptować. Chciałam teraz, aby chociaż traktował mnie tak, jak kiedyś Melindę, nie jak koleżankę i waderę ze stada, jak to (tak myślałam) robił teraz. Tylko jak wierną przyjaciółkę, tylko tego chwilowo chciałam...
- Nilay! - Powiedziałam, po czym gdy się odwrócił, ochlapałam basiora wodą.
- Ty spryciulo! - Uśmiechnął się żartobliwie i troszeczkę szyderczo, był to ciepły uśmiech. Po czym mnie ochlapał.
Zaśmiałam się i tak to powtarzaliśmy tę czynność wiele razy.
***
- Dobra, wykończyłaś mnie. - Uśmiechnął się ciepło.- Ale miałam ubaw kiedy tak uciekałeś ode mnie gdy udawałam że chcę rzucić w ciebie rybą... - Odparłam ciepło i żartobliwie. Byłam zdyszana.
- Może przekąsimy tę rybę? - Zaproponował mi zdyszany basior.
- Jasne. - Podeszliśmy do kamienia na którym zostawiłam rybę.
Zostały tylko ości i głowa, ryba była naprawdę smaczna...
- Hmm... Smakuje mi...
- Mi też... - Oblizał się Nilay.
Napiłam się wody, gdy tak piłam spokojnie Nilay był czymś zajęty, powiedział mi tylko że zaraz wróci, poszedł gdzieś.
***
Nilay wrócił mówiąc:- Anaria! Zamknij oczy!
- To podstęp zgadza się? Ochlapiesz mnie? - Zachichotałam.
- Zaufaj mi! Zamknij oczy!
- Możesz już otworzyć oczy! - Poczułam coś obok swoich łap.
- Jaki piękny! - Ku moim oczom ukazał się kryształ. - Amestyt! Gdzie go znalazłeś?
- Niedaleko jest grota, ta w której byliśmy.
- D-dziękuję, ja... Nie wiem co powiedzieć...
- Proszę, uwielbiam robić takie prezenty.
Nilay?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz