- No, powiem ci nie brzydko... - rozglądałam się dookoła.
Widok robił wrażenie.
- To może coś zjemy? - propozycja Anarii była jak najbardziej stosowna w tej sytuacji.
- Dobrze. Ale ty tu zostaniesz. - poprosiłam.
- Czemu?
- Bo nie powinnaś się teraz forsować. Zaraz złapię nam jakąś rybę.
- Ale... Ja chcę się na coś przydać... - stęknęła z niezadowoleniem wadera.
- Proszę, jeszcze zdążymy poskakać za rybami. Nie chcę żeby ci się pogorszyło... - nalegałam.
- No okej, ale tylko ten jeden raz... - Anaria w końcu się zgodziła.
Niedługo potem już jadłyśmy świeżą rybę.
- Faktycznie smaczne te ryby... - oblizałam pysk.
- A nie mówiłam! - uśmiechnęła się Anaria.
Po posiłku postanowiłyśmy trochę odpocząć. Dobrze czułam się w towarzystwie Anarii.
Anaria?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz