Skubnęłam trochę soczystych kęsów, ale bez przesadyzmu (nie byłam w sumie aż taka bardzo głodna) w przeciwieństwie do Arona, który chociaż stopował się, to widać było że apet bardzo mu dopisuje. Miło z jego strony, pozwolił mi zjeść pierwszej, a to się rzadko zdarza u basiorów. Większość samców, ma się za przywodców i zawsze zachowują się jak w chlewie (no tak, wyjątki się trafiają).
- Całkiem smaczne. - przesunęłam łapą po pysku, żeby zmazać z futra resztki posiłku.
Aron nadal jadł z ogromnym apetytem.
- Chyba byłeś baardzo głodny! - mój żart niespodziewanie oderwał basiora od posiłku.
Aron?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz