Wypowiedź Melindy mnie zaskoczyła, nie przywykłam do tego, że ktoś polubił mnie od razu...
- Ja... Dziękuję... Nikt nigdy mi czegoś takiego nie powiedział... - Łza sama zakręciła mi się w oku.
- Nie masz za co dziękować, każdy ma jakieś słabości i... zaraz, czy ty płaczesz? - Przechyliła głowę w bok.
- Nie, po prostu...
- Ach, o to chodzi...
- Dokładnie. - Uśmiechnęłam się do niej.
- Możesz wstać?
- Nie wiem, spróbuję.
Powoli zaczęłam się podnosić.
- Pomóc ci?
- Nie, poradzę sobie.
- W tobie zauważyłam pewna cechę... Ty zawsze bierzesz odpowiedzialność na siebie, nie idziesz zawsze na łatwiznę, potrafisz walczyć w ciężkich chwilach, to w tobie podziwiam...
- Mel, może i to prawda, ale widzisz... Ja w tobie też zauważyłam pewna dobrą cechę, nawet kilka.
- Ach tak? Mam jakieś? - Powiedziała żartobliwym głosem, później zaśmiała się.
- Żebyś wiedziała! - Zaśmiałam się delikatnie. - Masz piękne oczy, można z nimi skojarzyć kamienie szlachetne, błękit nieba...
- Anaria, nie przesadzaj... - Chyba gdyby była człowiekiem, zarumieniłaby się.
- Cóż, to prawda. - uśmiechnęłam się - Masz też piękne białe futro...
- No, ty też. - Przerwała mi lekko się uśmiechając. - Zauważ że obie jesteśmy białe. - znowu się zaśmiała.
- No tak, racja. Ale to trochę inna biel, jednak. Nie wnikajmy - zaśmiałam się.
- Idziemy gdzieś? Jeżeli możesz?...
- Jasne... Tylko może bez biegów? - Zażartowałam.
- Żartujesz? Nie puszczę cię tak biegać! - Uśmiechnęła się chytrze.
- Gdzie chcesz iść? Może nad potok? Nilay pokazał mi to miejsce, fajnie tam. Ganialiśmy się, potem byliśmy cali mokrzy... Nie wnikaj... - Parsknęłam śmiechem, przypomniało mi się jak goniłam Nilaya z rybą w pysku, i jakie miał spłoszone spojrzenie kiedy go oblałam, ale obiecałam mu, że nikomu nie powiem, nawet jeżeli to Melinda. Potem nilay nie mógłby znieść masy dowcipów... Sądząc po Melindzie, to zapewne tak by było...
- Ok, ładnie tam?
- I to jak! - Zamerdałam ogonem. - Są tam też smaczne ryby!
- No to na co jeszcze czekamy! W drogę!
Ze względu na moją nogę, szłyśmy powoli, rozmawiałyśmy. Aż w końcu dotarłyśmy nad potok.
- I jak? - Powiedziałam kiedy przeszłyśmy już przez pagórek, i byłyśmy nad potokiem.
Melinda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz