Gdy tylko Nilay znikł wśród leśnych gęstwin, przełknąwszy raz jeszcze ślinę, uśmiechnąłem się nieśmiało do wadery.
- Ty... Od kiedy tu jesteś? - zwróciłem się do białej wilczycy.
- Jakiś czas temu dołączyłam do watahy, a ty? Nilay mówił, że zostajesz.
- To nic pewnego. Może tak, może nie. Sam właściwie nie wiem...
- To czemu już całe nasze stado wie, o twoim przybyciu? - pytanie nowej znajomej, nieźle mnie zaskoczyło.
- Co?! Już? Ale to tak... Wszyscy?
- No tak. Więc Nilay ci nic nie powiedział...
- Ta, nie powiedział. Chytry drań... - zmarszczyłem brwi.
- Co takiego?...
- Nic, nic. Nieważne. Ekhem... - wyprostowałem się, po czym znów skierowałem wzrok na waderę - Przejdziemy się na spacer?
Anaria?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz