czwartek, 2 listopada 2017

Od Nilaya CD Melindy

Westchnąwszy, z politowaniem zerknąłem kątem oka na waderę. Wyglądała na trochę skruszoną.
- Dobrze... Niech będzie, możesz iść... - słowa z ogromnym trudem, przeszły mi przez gardło.
Po raz pierwszy w życiu, zrobiłem coś wbrew swoim zasadom.
- Mogę? - upewniła się wilczyca.
Końcówka jej ogona odruchowo lekko zadrżała, jednak ruch ten nie przeistoczył się w merdanie.
- Już to powiedziałem. Nie karz mi się powtarzać. - burknąłem odwracając się do samicy plecami, po czym wolnym krokiem, oddaliłem się w kierunku wyjścia.
Melinda ruszyła w podskokach w moją stronę z uśmiechem na pysku. Wiem, że moje zachowanie w obecnej chwili, pewnie pozostawiało wiele do życzenia, lecz nie byłem w stanie w pełni zaakceptować buntu towarzyszki. Ba! Mój autorytet alfy legł w gruzach, aczkolwiek z bólem serca przyznaję, iż tym razem Melinda miała sporo racji, bowiem gdyby okazało się, że mamy do czynienia z myśliwymi, prawdopodobnie mój los byłby przesądzony.
***
Ostrożnie wysunąłem czubek nosa spod bujnego bluszczu, obrazastającego zewnętrzną stronę jaskini.
- I co? Widzisz coś?... - wyszepatała zaniepokojona długotrwałą ciszą Melinda.
- Nie, nikogo nie ma. - rozejrzałem się raz drugi, nim opuściliśmy schroninienie.
- Zapewne to coś nas nie wyczuło. - wadera odetchnęła z ulgą, jednakże ja nie do końca byłem pewien, czy jesteśmy bezpieczni.
Instynkt podpowiadał mi, że to jeszcze nie koniec.

Melinda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz