- Melinda? - przełknąwszy ślinę, postanowiłem zebrać się na odwagę.
- Tak?
- Ja chciałem ci o czymś powiedzieć, ale nie wiem jak...
- Nilay, daj spokój... O co chodzi? - wadera pokręciła głową, spoglądając na mnie z politowaniem.
- To dość skompliwowane, bo widzisz... Ja jak z tobą jestem, to coś się ze mną dzieje... - chyba głupszego zdania nie mogłem powiedzieć.
- Słucham?! - samica podniosła głos.
Wyglądała za wyjatkowo zaskoczoną.
- Dzieje się... W dobrym słowa znaczeniu... - poprawiłem się w pośpiechu, by po chwili wziąć głęboki oddech - Powiedzmy że... Wariuję. Wariuję w sesnie przy tobie, bo mi na tobie strasznie zależy...
Wadera zawstydziła się, przykrywając łapą pysk.
- Wiem jak to brzmi i głupio mi, iż przekazuję ci tą informację w taki sposób... - westchnąłem.
- Nie o to chodzi. Sęk w tym, że ja też to czuję. I co my z tym teraz zrobimy?
- Sam nie wiem. Może po prostu nie róbmy nic.
- Co masz na myśli?
- Przestańmy choć na chwilę kierować się głową... I powiedzmy... - po raz ostatni przez moment zacisnąłem zęby, by powiedzieć - Kocham cię.
Melinda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz