- Posłuchaj, nie będę cię do niczego zmuszać. Nie musisz dowodzić watahą, jeżeli nie chcesz. To wyłącznie twoja decyzja. - uspokoiłem partnerkę.
- Ale ja chcę! Tylko...
- Tylko "boję się"? To chcesz powiedzieć?
- Nie, to znaczy... Trochę? - Meli zerknęła na mnie, po czym westchnąwszy głęboko dodała - Ale chciałabym byś mnie wszystkiego nauczył.
- Przecież wiesz, że nawet nie musisz o to prosić. - uśmiechnąłem się pogodnie.
- A Lary?
- Co ma do tego Lary?
- No wiesz, to twój brat. Czy jemu nie należy się jakieś dowództwo w tym stadzie? W końcu to twoja rodzina. - dopytywała się wilczyca.
- Tak, masz rację. Właśnie dlatego mianowałem go samcem beta.
- Serio?
- Tak. Uważam iż to dobry wybór. Sprawdzi się w roli zastępcy.
- A więc byłeś przygotowany na wszystko... - stwierdziła wadera - Nawet na powrót brata.
- Byłem? Raczej jestem. - poprawiłem Melindę.
- Jak to?
- Liczę że jeszcze zawita tu ktoś z mojej rodziny...
- Kogo masz na myśli? - zainteresowała się Meli.
- Później ci powiem. - skierowałem wzrok w stronę dwóch dorodnych jeleni, pasących się niedaleko - Chodź, zapolujemy.
Melinda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz