- Zostawmy, jest sporo padlinożerców, którzy chętnie skuszą się na taki kąsek... - stwierdził Nilay.
- Jestem za. I tak nie lubię mięsa z nóg... - oblizałem pysk, odchodząc od zdobyczy, po czym zapytałem - To co? Widzimy się później?
- Tak, spotamy się przy legowiskach. - po tych słowach Nilay z Melindą oddalili się w nieznananym kierunku, zaś ja i Anaria zostaliśmy zupełnie sami.
- Czuję się taki pełny... - padłem na warstwę suchych liści.
Przyjaciółka położyła się obok mnie.
- Anaria?
- Tak?...
- Nigdy nikomu czegoś takiego nie mówiłem i jak mniemam pewnie zaskoczy cię to, co za chwilę powiem...
- Mów śmiało.
- Pewna jesteś? - zawahałem się.
- Tak, tylko powiedz to w końcu!... - wadera wyglądała na odrobinę zniecierpliwioną.
- Widzisz, sęk w tym że to wcale nie jest takie proste. Od pewnego czasu, gdy jestem z tobą, coś się ze mną dzieje i mam wrażenie że...
- Podobam ci się? - dopowiedziała wilczyca, by po chwili zasłonić z zawstydzeniem pysk - Przepraszam! Co ja gadam! Chyba do tego łosia ktoś dorzucił trutki na szczury... Tracę rozum...
- Wcale nie. Naprawdę mi się podobasz.
Anaria?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz