***
Widziałam strumień tuż zza drzew, szumiała woda, skrzeczały kruki. Było tam całkiem fajnie...Nagle, tuż po wyjściu z lasu, ujrzałam wilka. Dosyć masywnie zbudowanego, szarego basiora.
Pił wodę, co nie zmieniało faktu, iż kły wystawały mu lekko z pyska. Wyglądał groźnie...
Ale cóż, postanowiłam, że nie będę tchórzem i się przywitam.
- Cześć... - Powiedziałam do nieznajomego.
- Anar... - Nie dokończył... Podniósł łeb, spoglądając na mnie krzywo.
- Jesteś stąd? Być może znasz moją siostrę, Anarię...
- Ach tak? - Warknął.
- Różnimy się od siebie trochę... - Powiedziałam mierząc wzrokiem basiora. Przyznam, trochę się go bałam.
- ,,Trochę''? - Zaśmiał się, brzmiało to złowieszczo.
- No, może i więcej niż trochę. Tak w ogóle to jestem Shine... Shine Coldmist... - Powiedziałam, spoglądając prosto w jego oczy. (moja metoda aby zyskać więcej pewności siebie)
- Ja jestem Jack, Jack Blacker. - Wpiął dumnie klatkę piersiową. Wydał się wtedy wyższy...
- Miło mi... - Uśmiechnęłam się lekko.
- Każdy tak mówi...
- Racja, tak wypada...
- Ja mam na ten temat inne zdanie, ale nie będę się o to wykłócał. To bez sensu.
- Tutaj się nie mylisz. - Zachichotałam.
- Bawi cię to co powiedziałem? - Zdziwił się basior.
- Nie, ależ skąd! Ja tylko...
Jack?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz