- Jesteś pewna? - tym razem to ja uśmiechnęłam się figlarnie. - Nie wstydzę się znajomych, jacy by nie byli.
- Uwierz mi, że w tym wypadku, powinnaś. - zachichotała w chytry sposób.
- Zobaczymy. - postanowiłam zażartować.
- A tak ogółem, nie wiem za bardzo czy cie to obchodzi. - zaczęłam. - Ale przepraszam za wcześniejsze zachowanie. Zdążyłam się domyślić, że masz talent do wzbudzania złości. - zachichotałam po cichu.
- Spoko. I tak, wiem.
- Możemy już iść? Tylko iść, nie biec. Lepiej nie wzbudzać ich ,,podejrzeń'' co do ciebie.
- Niech będzie.
Podążałyśmy dalej ścieżką, aż dotarłyśmy do legowisk.
- Co do strażników, to nie patrolują bez przerwy, mają też czas dla siebie.
- Tak, tak. - zaśmiała się.
- A tak w ogóle, to gdzie mieszkają alfy? - zapytała.
- Obok bet. - zaśmiałam się. - Nie no, tam. - wskazałam norę.
- A bety tam? - wskazała inną norę.
- Dokładnie, jakbyś zgadła. - zaśmiałam się nieco głośniej. - Oczywiście, nie zapomnijmy o szczeniętach, też mieszkają w obu tych norach. To jedyne trzy szczenięta w watasze. - wyprostowałam się dumnie. - Jedna jest wilkiem meksykańskim, jak ty. To córka alf.
- Widzisz, wilki meksykańskie to cudowne stworzenia. - zażartowała z cynicznym uśmieszkiem na pysku.
- A polarne to nie? - zaśmiałam się. - Samica alfa, samica beta, i dwie córki bet.
- I zaraz spotkam tę alfę i betę?
- Alfę raczej tak, z betą rozmawiasz. - teraz to roześmiałam się jak tylko mogłam.
Sierra?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz