- S-spoko, nic się nie stało. Jak to powiedziałaś; to naturalne że pytasz...
- Dzięki... - Uśmiechnęłam się. - Naprawdę nie chciałam ci przywoływać wspomnień...
- Wiem, ale nic się nie stało. - Uśmiechnęła się do mnie.
- Chcesz może przejść się gdzieś indziej?
- Ok, a gdzie proponujesz?
- Hmm... - Po chwili namysłu odpowiedziałam. - Może pokażę ci pewną polanę? Rosną tam piękne brzozy, krzewy jeżyn i malin. Soczysta, zielona trawa. Ładnie tam!
- Ok, prowadź! - Zamerdała swoim białym ogonem.
Szłyśmy przez las, rozmawiając o członkach watahy, oraz innych osobach, zamieszkujących nasze tereny.
***
W końcu doszłyśmy na polanę.- I jak?
- Ładnie tu... - Zamerdała ogonem Melinda.
Melinda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz