- Może jednak zwolnijmy, widzę, że jesteś jakaś zmęczona...
- Nie, nie, dam radę...
- Melinda...
- No dobra... - Po tych słowach, zwolniła z niechęcią.
***
Dotarłyśmy nad rzekę, do starej, porośniętej mchem kłody. Nikogo tam nie widziałam, ale wyczułam znajomy zapach...
- Nie ma jej... - Powiedziała zaskoczona Melinda, otwierając szeroko oczy, i kładąc uszy po sobie.
- Melinda...
- T-tak?...
- Czuję coś, coś znajomego...
- Myślisz że to... Wrogowie?...
- Nie, to coś znajomego, pozytywna woń...
Nagle usłyszałyśmy szelest w krzakach. Nagle coś, a raczej ktoś zaczął się z nich wyłaniać.
- N-nie wierzę!... - Powiedziałam naprawdę zaskoczona, aż postawiłam uszy, zamerdałam ogonem, a nawet wytrzeszczyłam oczy.
- A-anaria... - Powiedziała ,,zjawa''. Dokładnie, była to Shine!
- Tyle lat... Jesteś tu!
- T-tęskniłam za tobą... - Podeszła do mnie. - Aleś ty się zmieniła...
- Ty też, wydoroślałyśmy...
- Przyrzekłam sobie tego dnia, że cię znajdę... I jesteś...
- Musiałam wtedy odejść... - Spuściłam łeb.
- To nieważne! Ważne jest to, że cię znalazłam! Po tylu latach!...
- Możecie przestać, zaraz ja tu się rozpłaczę... - Powiedziała Melinda, cały ten czas patrzyła na nas.
Melinda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz