Postanowiłam odwiedzić Nilaya i Melindę, wraz ze szczeniaczkiem. Na pierwsze odwiedzin, zawsze należy coś zabrać, więc wzięłam kawał sarny.
Stanęłam przed wejściem do jamy.
- Halo? Nilay? Melinda? - Zawołałam. Chwilę później, do wejścia podeszła Melinda.
- Cześć Anaria! - Przywitała mnie z radością.
- Cześć Melinda! Wiesz, ostatnio pomyślałam, aby przyjść was odwiedzić. Całą rodzinkę! Przyniosłam coś dla was... - Wskazałam na mięso leżące obok mnie.
- Och, jasne, wejdź. W taką pogodę i tak nie mamy co do roboty... - Uśmiechnęła się do mnie.
Weszłam za nią do jamy.
- Mogłabyś położyć mięso tutaj? - Melinda wskazała pewne miejsce na podłodze.
- Jasne. - Powiedziałam, po czym odłożyłam zdobycz.
- Nilay, Riley! Mamy gościa. - Zawołała Melinda.
Chwilę później, zobaczyłam idącego w naszą stronę Nilaya, wraz ze szczeniakiem u boku.
- Cześć Nilay! Cześć mała...
- Hej Anaria! Nie spodziewałem się dzisiaj ciebie... - Uśmiechnął się przyjacielsko.
- Postanowiłam was odwiedzić...
- Mamo? Kto to jest? - Usłyszałam dziecięcy głos, mówiący do Melindy.
- To jest twoja ciocia, Anaria. - Uśmiechneła się Melinda do szczeniaka.
- Anaria, to jest Riley. Nasza córeczka. - Powiedział Nilay z uśmiechem na ustach.
- Cześć Riley! - Popatrzyłam na słodką, małą waderkę.
- Dzień dobry... - Powiedziała nieśmiało. - Pani nazywa się Anaria, tak?
- Tak, nie musisz nazywać mnie ,,panią''. Jestem twoją ciocią. - Uśmiechnęłam się do Riley. Nilay i Melinda patrzyli na to z uśmiechem.
Riley?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz