Już miałyśmy iść do watahy, ale nagle usłyszałyśmy huk. Znałam ten dźwięk.
- Co to...? - Shine spłoszona odwrociła się.
- Ludzie! Musimy uciekać! - zawołałam pędząc w krzewy.
Shine czym prędzej pognała za mną.
- Co robimy? - zapytała zdezorientowana.
- Nie wiem... Mogą być wszędzie... - starałam się pośpiesznie zlokalizować wzrokiem jakąś dobrą kryjówkę.
Byłyśmy za daleko legowisk. Jedyne co mogłyśmy zrobić to gdzieś się ukryć i cierpliwie przeczekać sprawę. Schowałyśmy się w starej kłodzie porośniętej mchem.
- Trzeba poinformować stado... - przełknęłam ślinę i wyjrzałam z kryjówki.
- Może lepiej nie wychodź... Zobaczą cię! - zaprotestowała Shine - Słyszę ich. Są blisko!
Zamyśliłam się przez chwilę.
- Melinda?! Co ty chcesz zrobić?!
- Posłuchaj mnie uważnie. Nie wychodź stąd. Ja albo ktoś z watahy wróci tu po ciebie. - wyjaśniłam.
- Ale gdzie ty idziesz?
- Odciągnę ich. Skupią całą swoją uwagę na mnie. Wyprowadzę ich poza rejon naszego terytorium. Jeśli ja lub ktoś inny z watahy nie wróci po ciebie do jutra, kieruj się na wschód. Tam znajdziesz legowiska. - po tych słowach wybiegłam.
Dwóch myśliwych stało niedaleko. Pobiegłam w las a oni za mną.
Shine?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz