- Może skusisz się na śniadanie? - mama zerknęła na gościa - Mamy dziś przepyszne, dorodne zające.
- Nie, dziękuję. Ja muszę już... - zaczęła Anaria, ale nie zdołała dokończyć zdania.
- Ciociu zostań! Proszę!... - oparłam przednie łapki o klatkę piersiową wilczycy, spoglądając na nią błagalnym wzrokiem - Chodź zobaczyć mój kamień...
- Kamień? - Anaria uśmiechnęła się pod nosem, rzucając moim rodzicom pytające spojrzenie.
- Chodzi jej o kryształ... - wyjaśniła Melinda - Dostała go ode mnie dziś rano i od tej pory męczy nas, żebyśmy ją zabrali do groty.
- Do groty powiadacie?... - ciocia zamyśliła się przez chwilę, po czym skierowała wzrok na mnie - A może wybierzemy się tam razem?
- Taaaak! - wykrzyknęłam radośnie - Mamo, tato mogę?!
- Jesteś pewna że dasz sobie z nią radę? - mama uśmiechnęła się pogodnie do Anarii.
- Spokojnie, poradzimy sobie... - ciocia poszła przodem.
Anaria?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz