- W sumie... Co byś powiedział na wielką porcję wywaru z imbirem, miodem i ziołami? Moglibyśmy zanieść po trochu dla każdego z członków rodziny...
- Niezły pomysł! Skoczmy tylko po potrzebne składniki, i spotkajny się w...
- U mnie? - zapytałem.
- Jeśli nie będzie ci przeszkadzać... to dobrze. - powiedział. Zaraz po tym pobiegł w stronę nory.
Udałem się do swojej spiżarni, i przygotowałem imbir, miód, jeżyny (jako zamiennik cytryny), i odrobinę cukru trzcinowego.
Po jakimś czasie zjawił się Jerry, z kilkoma laskami cynamonu, imbirem, jeżynami i miodem.
Jerry rozpalił małe ognisko pod kociołkiem, a ja wlałem do niego wodę.
Za pomocą pazurów ,,starkowaliśmy" imbir, który to zaraz po tym wrzuciliśmy do kociołka. Następnie dodaliśmy cynamon. Po chwili wszystko wymieszaliśmy za pomocą grubych patyków. Gdy ogień zgasł, i wszystko się zagotowało, wlaliśmy miód, sok z jeżyn, i wsypaliśmy nieco cukru z trzciny. Wszystko dokładnie wymieszaliśmy, i poprzelewaliśmy do aż 20 ,,butelek". Zanieśliśmy po jednej dla Anarii, Lerego, Holly, Riley, Claudii, Belli, Jake'a, Lizzie, Arona, Maxine, Genevieve i Nastii - byłyo to więc 12 butelek. Pozostałe 8 podzieliliśmy równo między sobą - każdy wziął 4.
- Fajnie się razem pracowało... - powiedziałem nieśmiało.
Jerry? ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz