Tafla wody przede mną poruszała się delikatnie wraz z podmuchami wiatru, wprawiając w ruch odbicie moje i oddalonej nieco wilczycy. Zastanawiałem się nad jej słowami, analizowałem ostatnie wydarzenia. Ona nic nie wiedziała. Zupełnie nic. Bo gdyby tak było, uciekłaby na sam mój widok. Nie bez powodu zwą mnie Bestią z Syberii, prawda? Na to wychodzi, że zawędrowałem na tyle daleko, aby zacząć nowe życie bez bagażu przeszłości. I bez pewnej osoby, która nawiedzała mnie w snach niczym upiór. Nikołaj. Westchnąłem cicho na wspomnienie partnera, którego nie byłem w stanie uratować przed złem tego świata. Który zginął przez to, że postanowiłem zaufać złej osobie. Pamiętam jak dziś tamten wieczór, kiedy wróciłem do naszego moskiewskiego mieszkania po przemianie w wilka w pobliskim lesie. Tak, jak zawsze poszedłem do łazienki, obmyłem swoje ciało z ziemi i poszedłem do kuchni. Nie zwracałem nawet uwagi na ciszę. Z racji później godziny, Nikołaj mógł po prostu spać w sypialni. Dlatego na spokojnie przygotowałem syrniki, wziąłem herbatę w ulubionym kubku i rozsiadłem się na kanapie, aby tam popracować chwilę na komputerze.
W trakcie jednak poczułem, że coś jest nie tak. Nie słyszałem zupełnie nic, ani oddechu, ani typowego dla młodzieńca wiercenia się w łóżku. Solidnie zaniepokojony, wyciągnąłem spod stołu pistolet i zbliżyłem się na palcach do sypialni. Przyłożyłem ucho do drzwi, a kiedy upewniłem się, że nikogo tam nie ma, wszedłem do środka, broń od razu podnosząc na wysokość twarzy.
A reszta potoczyła się szybko. O wiele za szybko.
Nikołaj leżał w pościeli, wpatrując się niewidzącym wzrokiem w sufit. Na szyi miał ranę, prawdopodobnie po garocie. Dodatkowo jego palce zaciskały się na liście. Momentalnie opuściłem pistolet, podbiegłem do ukochanego i wziąłem go w ramiona. Nie mogłem uwierzyć, że nie żyje. Tak po prostu nie żyje. Nie rusza się, nie oddycha. Jego ciało jest zimne jak lód. Ze łzami w oczach pochyliłem się nad Nikołajem, chcąc wierzyć, że to tylko głupi żart. Że zaraz obudzi się, obejmie mnie i powie, że wszystko z nim w porządku. Moje ciało zadrżało, fale ciepła uderzały i odchodziły, a dłonie błądziły po nieruchomym partnerze. Z trudem przemogłem się i pocałowałem Nikołaja na pożegnanie, aby później ostrożnym ruchem zamknąć jego oczy.
I właśnie wtedy zaprzysięgałem zemstę i własnymi rękoma wymordowałem każdego, kto był odpowiedzialny lub powiązany ze śmiercią Nikołaja.
- Jeśli masz powód, nawet zabijanie da się usprawiedliwić - powiedziałem jedynie, po czym odsunąłem się od brzegu jeziora. Zacząłem się kierować w głąb lasu, aby gdzieś tam poczekać na kolejną przemianę w człowieka. O ile nastąpi.
Samica podniosła uszy, chyba po części zdziwiona moją wypowiedzią, po czym potruchtała w moją stronę. Wywnioskowałem to po szeleście łap w poszyciu oraz świdrującym spojrzeniu, wbijającym się w moje plecy.
- Co masz na myśli? Przecież zabijanie jest złe!
Zaśmiałem się krótko pod nosem. Tu się mylisz, młoda damo.
- Za którymś razem nie patrzysz już na to w taki sam sposób. Tak w ogóle, dlaczego mnie śledzisz, panno...?
To nie tak, że chciałem znać jej imię. Po prostu wolę wiedzieć więcej o potencjalnych wrogach lub może nawet sojusznikach?
<Riley?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz