Biegłem przed las, przeskakując przez powalone drzewa, na świat patrząc przez wilgotne, białe włosy. Widziałem, że są za mną. Słyszałem przecież ich głosy, szuranie opon samochodu na nierównej drodze, wystrzały, które przemykały tuż obok mojej głowy. W myślach prosiłem tylko o to, żebym się nie przemienił. Zdawałem sobie sprawę, że moje ostatnie zamiany w wilka były za długie. O wiele za długie. Więc to tylko kwestia czasu, kiedy zrobię to po raz ostatni i bezpowrotnie utracę ludzką wersję siebie.
Wtedy poczułem ból w ramieniu, przez który potknąłem się i upadłem na leśne podszycie. Klnąc cicho, podniosłem się na zdrowej ręce, aby dzięki niej przesunąć się pod pień drzewa. Zacząłem grzebać palcami w ranie postrzałowej, żeby wyciągnąć pocisk i rozpocząć regenerację.
Jeden z moich prześladowców zeskoczył z paki samochodu i skierował się w miejsce, gdzie przebywałem. Stary Rosjanin wyszczerzył zęby w szerokim, szyderczym uśmiechu.
- Jednak udało nam się ciebie dorwać, Bestio z Syberii. - Powiedział, przykładając zimną lufę karabinu do mojego czoła. Spojrzałem mu w oczy z nienawiścią.
- Niech ja się tylko zmienię. - Warknąłem, czując dreszcze na całym swoim ciele. Transformacji już nie powstrzymam, więc zostało mi jedynie błaganie o to, żeby nie była ostatnia.
Odgłosy wybitnie ludzkiej obecności przerwał zew lasu. Wilcze wycie, dobiegające ze stosunkowo bliskiej odległości.
Myśliwy spojrzał w tamtą stronę, a ja? Ja po prostu przyjąłem wilczą postać. Rozciągnąłem łapy, warknąłem cicho i wciągnąłem mężczyznę w głąb lasu, gdzie ostatecznie wskoczyłem na jego pierś. Mierzyliśmy się długo wzrokiem. Ostatecznie podjąłem decyzję, że nie mam zamiaru dać mu odejść wolno. Z tego powodu, pochyliłem się, odsłoniłem kły i chwyciłem myśliwego za gardło.
Wtedy jednak usłyszałem głos. Czy raczej krzyk.
- Zostaw go! - Ktoś, w stu procentach taki, jak ja, wybiegł z gęstwiny. Przewróciłem oczami. Jeszcze tego mi brakuje. Innych wilkołaków.
< Riley>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz