- Przepraszam... - powtórzył jeszcze raz basior.
Już miałem coś odpyskować jak to zwykle miałem w zwyczaju, ale przypomniałem sobie ostatnie wydarzenia. Mianowicie obiecałem zarówno sobie jak i Max, iż wreszcie się ogarnę i przestanę być wścibski i niemiły dla innych wilków.
Odetchnąłem więc głęboko, licząc w myślach do dziesięciu.
Może to coś pomoże?
- Również przepraszam. Powinienem bardziej uważać. - mruknąłem ciszej patrząc na basiora.
- Nic się nie stało. - Uśmiechnął się do mnie nieśmiało.
Bez słowa pomogłem zbierać mu jego rośliny. Gdzieś tam upatrzyłem sobie laskę trzciny cukrowej oraz kilka korzonków imbiru. Czyżby mój nowy znajomy był obeznany w roślinach?
Uśmiechnąłem się pod nosem.
- Zajmujesz się zielarstwem? - spytałem.
- Można tak powiedzieć. Czemu pytasz?
- Ciekawość. Też to całkiem lubię... Zwłaszcza wiosną. Często wychodzę zbierać różne zielska, które nikomu się do niczego nie przydają i później tworzę z nich różne eliksiry i wywary... Inne wilki z watahy lubią napoje przygotowywane przeze mnie. Takie herbaty i tak dalej... Rozgadałem się, wybacz. Tak w ogóle to jestem Jerry.
- Bruno. Miło poznać. Czyżbym znalazł kogoś podobnego do mnie? Też lubię to wszystko zbierać. - Stał się taki jakby bardziej śmiały i wyluzowany co zdecydowanie mi podpasowało.
- Jeśli chcesz, możemy razem coś przyrządzić. Może być ciekawie. - Puściłem mu oczko.
Bruno?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz