niedziela, 22 października 2017

Od Susan do Nilaya

Maszerowałam dumnie przez las.Brat jak zwykle został w tyle.Starałam się to ignorować.Przecież jest dorosły.Da sobie radę.Nie moja wina że się wlecze jak ślimak.Mało tego.Zatrzymuje się przy każdym kwiatku i gada jak najęty o jego własciwościach.Właśnie dlatego chyba nigdy go nie zrozumiem.Czasem to aż mam wrażenie że żyjemy w dwóch różnych światach.Miło było na chwile odciąć się od jego paplaniny i móc skupić się na pięknie przyrody.Przez jakiś czas mogłam obserwować skaczacą na drzewie wiewiórkę ale później znów zrobiło się całkiem cicho.Trochę mnie to zaniepokoiło.Było zbyt cicho.Jakby ktoś mnie obserwował.
-Willy!To nie jest śmieszne!Ani trochę!Przestań mnie straszyć!-krzyknęłam.
Nikt nieodpowiedział.Zamiast tego usłyszałam szelest liści gdzieś w krzakach.
-Jest tu kto?Halo?-przestraszyłam się.
Jakiś duży wilk wyszedł z krzaków. Wygladał na basiora. Miał długie jasne futro i patrzył na mnie.
-Kim jesteś?
-A na kogo wyglądam?Wilkiem jak ty.
-To akurat wiem.Czego chcesz?
-Zobaczyłem cie niedaleko więc przyszedłem.To terytorium mojej watahy.
-Watahy??!!
-Tak.
-Twojej watahy?
-Tak czemu cie to dziwi?
-Niewiem.Ale niemasz złych zamiarów codo mnie?
-Nie.Idziesz ze mną?
-Gdzie?
-Do watahy.Przedstawię cie.
-Ale ja nie jestem sama.
-A kto z tobą jest?
-Brat.Zagubił się gdzieś tu a nie pójdę bez niego.
-Pomogę ci go znaleźć.

Nilay?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz