Idąc przez las usłyszałam jakieś krzyki. Może nie do końca krzyki, ale bardzo głośne rozmowy. Zaciekawiona postanowiłam zbadać dokładnie źródło tych dźwięków. Taka rola szpiega. Obserwować będąc nie zauważoną - to wychodzi mi najlepiej. Stanęłam na niewielkim pagórku i po chwili dostrzegłam jakiś ruch. Coś, a raczej ktoś, szedł w moją stronę.
- Dzień dobry. - ukłonił się grzecznie basior.
W odpowiedzi skinęłam głową i zapytałam kim jest.
- Mam na imię William... - przedstawił się - ...ale wszyscy mówią mi po prostu Willy.
- A ja jestem Melinda. Jest z tobą ktoś jeszcze? Pytam bo słyszałam jeszcze jakiś inny głos.
- Ależ tak, jest ze mną moja siostra Susan.
Willy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz