sobota, 21 października 2017

Od Nilaya CD Melindy

Los mi sprzyjał. Już kilka minut później, znalazłem się w ciepłej, przytulnej jamie. Jednak warto było spędzić ostatnie dwa dni na jej rozbudowie. Wnętrze przestronne i możliwie czyste, w sam raz by wypocząć. Może i nie jest to "ludzki" apartament, ale cóż można zbudować, mając do dyspozycji zaledwie wilcze łapy? Niemniej jednak, efekt mnie zadowalał.
Niespodziewanie, kilka metrów dalej, dostrzegłem wolno przesuwający się, wysoki, nieco zamazany cień. Towarzyszył mu chlupot wody. Łapa za łapą, stworzenie zbliżało się coraz bardziej, aż w końcu znalazło się tuż obok mojej nory. Najwyraźniej przybysz niewyczuł mojego zapachu, bowiem wszedł jakby był u siebie.
- Emmm, wybacz ale to moja nora. - stwierdziłem podnosząc się z posłania.
- Co?! - wilk odwrócił się zaskoczony - To ty?!
- A któż inny... - westchnąwszy spojrzałem na waderę - Skoro chciałaś mnie odwiedzić, to wystarczyło mnie wcześniej uprzedzić.
- Wcale tego nie planowałam! - wilczyca podniosła głos, ale po chwili znów położyła uszy po sobie, robiąc przy tym krok w tył - Szukałam miejsca w którym mogłabym przeczekać deszcz, to wszystko. Zaraz się stąd zabieram.
- Nie, nie! Nie idź! - wykrzyknąłem zagradzając drogę nieznajomej.
- Przepuść mnie! - syknęła samica szczerząc zęby.
- Nie chcę żebyś szła. Proszę, zostań.
Wadera jednym susem przeskoczyła przeze mnie, lądując tuż przed wyjściem z nory.
- No i gdzie chcesz iść? Na tą ulewę? Stanowczo odradzam. - zachęcałem wciąż wysilając się na uśmiech, który zapewne wydawał się wyjątkowo sztuczny, choć wcale nie miał taki być.
- To moja sprawa, gdzie pójdę i co zrobię dalej, więc radzę ci niewtykać nosa w nie swoje sprawy. - odparła wilczyca, nawet nie odwracając się w moją stronę.
- Dobrze. Zrobisz jak zechcesz, choć miałem nadzieję, że zostaniesz przynajmniej na kolację.
- Kolację?
- No tak, bo na obiad cię nie zaproszę. - tym razem mój uśmiech był stuprocentowo szczery.

Melinda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz