- Powiedz, pamiętasz jeszcze życie w prawdziwej skórze? - zapytała Melinda, spogladając w połyskujące na niebie gwiazdy.
- Tak. Jakby to było wczoraj... - mruknąłem kładąc uszy po sobie - Wolałbym tego nie pamiętać...
- Jak to?
- Powiedzmy, że lepiej mi w ciele wilka.
- Ale dlaczego?! Przecież...
- Nie. Nie chcę takiego życia. Świat ludzi jest coraz gorszy. Zmierza ku zniszczeniu i rządzy władzy. - warknąwszy odwróciłem wzrok, by po chwili wbić go w glebę.
Przez moment zapanowała cisza. Wadera patrzyła na mnie, nieco zasmucona. Pewnie nie spodziewała się takiej odpowiedzi, ale cóż poradzić? Nie zmienię przeszłości. Kiedyś miałem okazję poczuć na własnej skórze, jak okrutny bywa los, zgotowany właśnie przez człowieka.
- Ja dałabym wszystko, by móc znów biegać na dwóch nogach. Wrócić. Zobaczyć prawdziwą siebie. Spojrzeć w lustro i nie ujrzeć odbicia potwora!... - do oczu Melindy napłynęły łzy - Nie wyrzeknę się swojego gatunku! Nie wyrzeknę się samej siebie!
- Potwora? Jak możesz tak mówić! To wciąż jesteś ty i nic tego nie zmieni, rozumiesz?
- Nie. To nie jestem ja i nigdy nie będę. Nie chcę taka być. - wyszeptała wadera ze skruchą w głosie.
- Niestety nie zawsze mamy wybór... - westchnąłem, opierając pysk na głowie Melindy.
Melinda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz