Zaraz, niedaleko powinien być strumień... Heh, zapamiętało się dokładnie całą okolicę przez te niecałe dziewięć lat.
W pewnym momencie moje dziwne rozmyślania przerwał krzyk, najprawdopodobniej należący do wadery. Pobiegłam w jego kierunku.
Przeskoczyłam strumień, przy okazji wskakując na Jaspera i powalając go. Rzecz jasna, błyskawicznie z niego zeszłam, a że podczas skoku zauważyłam białą waderę, stanęłam przed nią.
- Ile razy mówiłam, żebyś NIE KRZYWDZIŁ I NIE STRASZYŁ INNYCH?! - krzyknęłam.
Basior warknął cicho, wstając.
- Co, jeszcze liczyć mi rozkazujesz? - burknął mierząc mnie wściekłym wzrokiem.
- Nie, kretynie. Po prostu wynoś się stąd NATYCHMIAST, albo pożałujesz że mnie poznałeś!
Wilk zawiesił się na chwilę; jednak w końcu odwrócił się i odszedł. Hah, może już mu za dużo? W końcu kilka razy dostał lanie między innymi od Arona, od Jake'a, i wielu innych. Jak zauważyłam, faktycznie, tym razem nie miał kawałka ucha... Od razu przypomniała mi się sytuacja z Bellą... W sumie, to mogłam od razu na niego skoczyć i wydrapać mu oczy; śmiał skrzywdzić moją córkę...
Odwróciłam się w stronę wadery.
- Cała jesteś? - zapytałam. - Nic ci nie zrobił?
Nita? Sorka że tak dużo tu paplania nie wiadomo o czym...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz