- Bella! - parsknąłem śmiechem. Po chwili jednak, uświadomiłem coś sobie. Przestałem się śmiać i powiedziałem stanowczo - Wyjdź z wody!
No tak, w końcu nie za bardzo mogła pływać, a w dodatku woda w jeziorach górskich jest okropnie zimna. Mina Belli wydawała się być zdziwiona, jednakże wyszła z wody.
- Wiesz, że martwię się o ciebie. - powiedziałem kładąc uszy po sobie.
- Wiem, wiem... - westchnęła, otrzepując się z wody. - Ale czuję się już lepiej...
- Ech, możemy po prostu zakończyć ten temat? - powiedziałem spokojniejszym tonem. Można by powiedzieć, że bardziej tajemniczym. - Chciałbym ci pokazać pewne miejsce...
- Serio? - oczy wadery zabłyszczały z podekscytowania. - Prowadź! - zamachała ogonem.
Udaliśmy się więc w kierunku ,,mojego miejsca''. Ale zaraz... Niech to szlak! Przecież słońce już zaczęło zachodzić! No to teraz nie mamy wyjścia - musimy tu przenocować. Droga do domu w nocy, z tego miejsca jest zbyt ryzykowna... No, ale na nasze szczęście w miejscu które chciałem pokazać Belli można spokojnie iść spać.
Po jakimś czasie doszliśmy do wzgórza. na jego szczycie stało drzewo magnolii, na którym widać już było masę różowych pąków kwiatów. Z jednej strony znajdowało się gładkie, porośnięte trawą wejście, a z drugiej stroma ściana skalna. Ze szczytu widać było jezioro i okolicę.
- I jak?... Podoba ci się tu? - zapytałem.
Wadera stała z otwartym pyskiem, a jej oczy były wpatrzone w widok.
- Tu... Tu jest tak pięknie... - westchnęła, kierując wzrok na mnie. - Dziękuję że pokazałeś mi to miejsce...
- Nie ma sprawy... - powiedziałem z uśmiechem, siadając przy drzewie. Wadera usiadła obok mnie.
- A... Tak właściwie... - dodałem. - Chyba musimy tu przenocować... Droga do domu w nocy będzie zbyt ryzykowna.
- Mhm... - mruknęła wadera, opierając się o mnie.
W tym momencie poczułem się odrobinę nieswojo... Jednakże razem z waderą wpatrywałem się w cudowny zachód słońca, oświetlone jego wspaniałym światłem pąki kwiatów, i błyszczącą taflę wody. Niepewnie zerknąłem na waderę; blask słońca odbijał się w jej oczach, które to były uważnie wpatrzone w widoki. Wyglądał niezwykle pięknie...
Ponownie skierowałem wzrok w dal.
Jakiś czas później, słońce ledwo wystawało zza horyzontu, widać było już księżyc i kilka gwiazd.
Bella cały ten czas była na mnie oparta. Cały ten czas...
***
W końcu niebo zrobiło się całkowicie ciemne; gwiazd było mnóstwo, a ziemię oświetlało światło słońca odbijane przez księżyc. Była pełnia.
- B-bella? - zapytałem.
- Tak?
- Wiem, że może ci się to wydawać nieco głupie, ale... - powiedziałem. - Jest pełnia, i wprost kusi mnie aby zawyć... Wiesz, do księżyca... - spojrzałem w oczy wadery. Zaraz, Jake, nie patrz w jej oczy, bo zaraz znów się zahipnotyzujesz i będzie w pysk... Tak więc starałem się nie zwracać na to zbyt dużej uwagi, starałem się... - Tak więc... co o tym myślisz?
Belluś? Sorka że tak długo nie było odpisu, no ale mam nadzieję, że opek nie jest najgorszy w świecie x3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz