sobota, 16 grudnia 2017

Od Jerry'ego do Claudii

Maxine zaadoptowała mnie z sierocińca, za co byłem jej ogromnie wdzięczny. Od razu ją polubiłem i zacząłem traktować ją jak starszą siostrę. Była moim kompletnym przeciwieństwem, ale umieliśmy się dogadać.
- Max! - krzyknąłem. - Idę na dwór, bo śnieg spadł! - powiedziałem i już mnie nie było.
Od razu wybiegłem na zewnątrz tarzając się w pięknym, białym puchu, który wręcz uwielbiałem. Szybko wstałem, zamerdałem ogonem i otrzepałem się w biegu, by móc pójść dalej. Po kilkunastu minutach, gdy już dostatecznie się zmęczyłem, postanowiłem odpocząć. Akurat znajdowałem się na łące, gdzie rodzice przyszli razem ze swoimi szczeniakami pobawić się w śniegu. Pełno było tu młodszych jak i starszych wilków. A ja byłem sam... Nie znałem zbyt dobrze członków naszej watahy, więc tym bardziej czułem się osamotniony. Wszyscy bawili się razem, a ja chciałem do nich dołączyć, jednak nieco bałem się ich reakcji...
Hmm... Co zrobić?
Nagle poczułem, że ktoś obok mnie usiadł. Odwróciłem szybko głowę mając nadzieję, że to ktoś z kim się dogadam i strasznie się ucieszyłem widząc obok małą, białą waderkę.
- Cześć! - powiedziała uśmiechnięta. - Jestem Claudia, a ty?
- Jerry. Miło poznać. - Wyszczerzyłem się patrząc na nią.

Claudia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz