czwartek, 7 grudnia 2017

Od Melindy do Alexa

Był ranek. Tego dnia humor wyjątkowo mi dopisywał. Pełna optymizmu przemierzałam tereny watahy. Z każdym krokiem śnieg chrupał pod moimi łapami. Rozejrzałam się dookoła. Z nieba spadały maleńkie płatki śniegu. Zauważyłam kilka metrów dalej bawiące się szczenięta. Maluchy ganiały się przeskakując przez wysokie zaspy. Obok stała biała wilczyca.
- Cześć Lassie! - podbiegłam żeby się przywitać.
- O, cześć Melinda. - wadera odwzajemniła mój uśmiech.
- Ty pewnie jesteś Alex, prawda? - skierowałam wzrok na szczenię przebiegające pod łapami Lassie.
- Tak... - odezwał się nieśmiało malec.
Posłałam szczeniakowi promienny uśmiech.

Alex?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz