czwartek, 7 grudnia 2017

Od Melindy do Holly

Powoli szłam w nieznanym mi jeszcze kierunku. Cienka warstwa puchu cicho skrzypiała pod moimi łapami. Drzewa przybrały lśniące czapeczki. Las wyglądał na wymarły. Z nieba leniwie spadały płatki śniegu, a co jakiś czas również krople deszczu.
- Ale paskudna pogoda... - pomyślałam i otrzepałam się z chłodnych kropli wody.
Nagle usłyszałam niedaleko czyjeś kroki. Obejrzałam się za siebie i nastroszyłam białe uszy. Bez wątpienia ktoś był niedaleko. Kilka sekund później zobaczyłam coś małego. Przemieszczało się na swoich krótkich łapkach w moją stronę.
- Cześć... - uśmiechnęłam się pogodnie idąc w stronę malucha.
- Dzień dobry! - szczenię spojrzało na mnie.
Jego niebieskie oczka wyglądały jak dwie małe iskierki.
- Jesteś sama? - zdziwiłam się.
Rozejżałam się dookoła, ale nikogo prócz nas nie było w pobliżu.
- Wyszłam na spacer! - oświadczyła radośnie Holly - Crystal jeszcze śpi.

Holly?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz