niedziela, 4 lutego 2018

Od Belli CD Jaka

Rzecz jasna, po tym wszystkim, co się stało, moja rodzina korzystając z tego, że chwilowo nie jestem w stanie wyjść samodzielnie z danego pomieszczenia, a tym samym wymigać się od niezręcznej rozmowy; nie oszczędziła mi większości wykładów na temat bezpieczeństwa i takich tam. O, święta Asubii! Spraw bym przestała wciąż popełniać błędy! I tak często wpadam w tarapaty. Tak, zdecydowanie za często... Jeszcze wpakowałam w to Jaka, którego teoretycznie ta sprawa w ogóle nie powinna dotyczyć. Było mi głupio. Przez moje postępowanie ucierpiał i on, a przecież mogłam przewidzieć, iż Jasper tylko czeka na odpowiednią okazję, by nas dopaść. Ponadto, było coś jeszcze. Coś znacznie, znacznie gorszego, mianowicie moje uczucia, których nawet gdybym chciała i tak nie byłam w stanie w żaden sposób poskromić. Bałam się tego. Rozum mówił jedno, serce szeptało coś zupełnie innego. W mojej głowie zapanował mętlik i miałam ochotę schować się do mysiej nory na dobre kilka dni, aby wreszcie móc uporać się ze swoimi myślami w samotności, ale rodzice i siostra skutecznie mi to uniemożliwiali. Rozumiem że się o mnie martwią, ale chciałam tylko ciszy i spokoju, niczego więcej. Dobrze, że przynajmniej Claudia nie zalewała mnie masą pytań do tego stopnia, co mama i tata.
***


Było późne popołudnie. Anaria wraz z Larym wyruszyli na polowanie, zaś ja razem z Claudią zostałyśmy w jamie. Siostra obiecała rodzicom przypilnować, żebym nigdzie nie wychodziła (jakby to było możliwe). Czas dłużył się niebłagalnie. Leniwie poruszyłam tylnymi łapami, chcąc przekręcić się na drugi bok, jednak ból wciąż nie ustępował, więc pozostałam w tej samej pozycji. Niespodziewanie usłyszałam czyjeś kroki w pobliżu.
- Kto to? - nastroszyłam uszy z zainteresowaniem.
- Zaraz sprawdzę... - Claudia podniosła się z gleby i wolnym krokiem podeszła do wejścia - To Jake. Idzie w naszą stronę.

Jake?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz