niedziela, 4 lutego 2018

Od Belli CD Jaka

Trudno opisać, co wtedy czułam. Ból górował nad wszystkim, przysłaniając obecny także strach. Obraz zamazywał się niczym migawka aparatu fotograficznego zroszona kroplami wody. Starałam się uspokoić, opanować przyspieszony, płytki oddech. Miałam ochotę krzyczeć, szarpać się, ale... Nie miałam już siły na nic. Samo wdychanie i wydychanie powietrza, sprawiało mi teraz trudność. Wokół mnie kłębiło się kilka różnych cieni, w uszach dudniły mi rozmaite szepty. Jakby tego było mało, potwornie rozbolała mnie głowa. W pewnej chwili po prostu odpłynęłam. Głosy zamilkły, a przed oczyma ponownie zawitała ciemność.
***
Otwarłszy oczy, wpierw dostrzegłam Jaka siedzącego w kącie pomieszczenia, zaraz potem Claudię i Anarię, które z kolei przycupnęły przy wejściu do nory. Przez długą chwilę leżałam w milczeniu, zastanawiając się, co ja tu właściwie robię. Nieoczekiwanie do środka wszedł jeszcze ktoś.
- Bella?... - delikatnie uśmiechnęłam się pod nosem, słysząc znajomy głos.
Wszyscy znaleźli się obok mnie.
- C-co się stało?... - wyjąkałam spoglądając na nich z zakłopotaniem.
- Niczego nie pamiętasz? Jasper cię zaatakował... - zaczęła tłumaczyć siostra, ale mama weszła jej w słowo.
- Zostawimy was samych... - Anaria zerknęła kątem oka na Jaka, wychodząc z pomieszczenia.
Niechętnie podążyli za nią Claudia i tata.
- Jak się czujesz? - zapytał szeptem basior, podchodząc do posłania.
- Lepiej. Teraz już lepiej... - spojrzałam na wilka z pokorą - Twoja łapa...
- Nic mi nie jest. Mineet już ją opatrzyła. - uspokoił mnie samiec, prezentując swój starannie wykonany opatrunek, po czym znów skierował wzrok na mój pysk - Zielarka mówiła, że to nie powinno być nic trudnego, ale bolesnego owszem...
- Co masz na myśli? - zastrzygłam uszami, z nutką lęku w głosie.
- Mówię o operacji...
- Operacji?! - teraz to już podniosłam głos.
- Bella, spokojnie... - kojący ton basiora, na moment pozwolił mi odrzucić negatywne emocje - Twoja mama i Mineet musiały nastawić ci żebro. Jak widać, Jasper doszlifował swoje umiejętności w walce... - Jake zacisnął zęby, marszcząc przy tym brwi - Niech no jeszcze raz go tutaj zobaczę...
- Jake, spokojnie... - teraz to ja musiałam jakoś wyciszyć przyjaciela - Już dałeś mu nauczkę i jak mniemam, prędko tu nie wróci.

Jake?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz