- Jak się czujesz? Lepiej?... - niski głos basiora nieoczekiwanie wyrwał mnie z rozmyślań.
Skierowałam spanikowany wzrok na przyjaciela, przez moment nie odzywając się słowem.
- Przepraszam... - wyszeptałam, nieudolnie starając się ukryć zakłopotanie - Teraz to ja się zamyśliłam.
- Wiem, zauważyłem. - samiec posłał mi ciepły, pogodny uśmiech, dzięki któremu nieco się uspokoiłam - Pytałem jak się czujesz - przypomniał po chwili.
- Już lepiej, znacznie lepiej... - uśmiechnęłam się delikatnie, zerkając na basiora, którego zatroskany wzrok nie odpuszczał mnie ani na moment.
- Bello, nie obrazisz się jeśli wyjdę na chwilę? Wiem, że jeszcze nie jesteś głodna, ale...
- Jasne, nie ma problemu. Leć, przecież musisz coś jeść! - zachichotałam rozbawiona zachowaniem Jaka.
- T-to... To dobrze... W takim razie zaraz wracam... - mruknął odrobinę zmieszany, wychodząc z jamy.
***
Korzystając z okazji, że chwilowo nikt mnie nie pilnuje, powoli wstałam z łóżka i wymknęłam się z domu. Może i nie byłam jeszcze całkiem w formie, ale i tak zdecydowałam się wyjść, choć na chwilę. Zadowolona maszerowałam po oprószonej śniegiem trawie. Dzień był piękny, znacznie cieplejszy niż wczoraj. Ku memu zaskoczeniu w pobliżu nie zastałam nikogo. Dosłownie nikogo. Właściwie dla mnie to lepiej, bo pewnie gdybym spotkała kogoś z watahy, szybko odprawiono by mnie z powrotem do nory. Uniosłam pysk, czując ciepłe promienie słońca. Wiatr delikatnie muskał moją sierść.
- Bella! Co ty tu robisz?! - usłyszałam znajomy głos za swoimi plecami.
Odwróciwszy się, dostrzegłam przyjaciela biegnącego w moją stronę i dorodnym szarakiem w pysku.
Wilk rzucił zdobycz na bok, po czym zatrzymał się obok wejścia do nory, spoglądając na mnie z wyrzutem.
- Myślałem, że coś sobie wyjaśniliśmy... - warknął oschle, jak nigdy dotąd.
- Oj, przestań już. - pokręciłam głową, podchodząc bliżej - A już miałam nadzieję, że się ucieszysz na mój widok.
- Cieszę się, ale wolałbym żebyś była bardziej ostrożna... - stwierdził bez większego entuzjazmu, dając mi tym samym do zrozumienia, iż zachowuje się jak dzieciak.
Proszę, proszę. Od tej strony to ja go jeszcze nie poznałam. Taki twardy, a zarazem odpowiedzialny i troskliwy...
- Co się tak cieszysz? - skrzywił się delikatnie z pytającym spojrzeniem.
- Nic, nieważne... - bardzo się starałam się nie zaśmiać, naprawdę. Ale jego zachowanie mi to uniemożliwiało - Możemy jeszcze tutaj posiedzieć? Proszę, chociaż chwilkę... - popatrzyłam na niego błagalnym, bezbronnym wzrokiem.
Po jego wyrazie twarzy nie trudno było wywnioskować, co sobie w tej chwili pomyślał, aczkolwiek miło z jego strony, że zdecydować się nie komentować mojego zachowania.
- Pffff... Dobrze, ale tylko chwilę... - zgodził się, siadając obok mnie.
Zerknęłam na basiora kątem oka.
- Oj, no weź się już na mnie nie gniewaj, bo mi się ciężko na serduszku aż robi... - lekko pchnęłam Jaka, czekając z niecierpliwością na jego reakcję.
Wilk uśmiechnął się dosłownie na chwilkę, potem uśmiech nieoczekiwanie zszedł z jego twarzy. Po dłuższej chwili spędzonej w zupełnej ciszy, postanowiłam znów spróbować go, choć odrobinę rozweselić, jednak chyba wyszło mi to aż za dobrze. Delikatnie liznęłam go po pysku. W odpowiedzi basior zesztywniał zaskoczony.
- Co to miało być? - zaśmiał się.
- Emmmm... - dobra, teraz to było mi akurat głupio.
Sama nie wiem, co mną właśnie kierowało. Bella, coś ty najlepszego zrobiła?
Jake?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz