- Spokojnie, nic mi nie jeeee... - zacisnęłam zęby, wbijając pazury w śnieg - Aj!
- Co się dzieje?! - zaniepokoił się samiec, spoglądając na mnie ze współczuciem.
- N-nic... Tylko trochę mnie poturbował... - syknęłam, starając się wstać o własnych siłach, jednak łapy zupełnie odmówiły posłuszeństwa.
Czułam rwący, pulsujący ból w klatce piersiowej, który z sekundy na sekundę, stawał się coraz to silniejszy.
- Nie ruszaj się! - rozkazał pospiesznie Jake, delikatnie dotykając poszczególnych części mojego ciała - Mów jeśli coś poczujesz...
Długo nie musiał czekać na reakcję.
- Auuuu! - mój wrzask słychać było chyba w całej puszczy - Zostaw! - warknęłam z goryczą w głosie.
- Dobrze, dobrze. Już nie będę... - basior zmieszany położył czarne uszy po sobie - Wygląda na to, że oberwałaś w żebro... Jak to się właściwie stało, że cię złapał?
- Cóż... Wyszłam na polowanie... - zerknęłam z pokorą na przyjaciela - Kiedy tropiłam sarnę, Jasper nagle chwycił mnie za kark. Jakiś czas się z nim szarpałam, odgryzłam mu nawet kawałek ucha... - oblizałam pysk ze złośliwym wyrazem twarzy - Ale potem to on pokazał na co go stać... Koniec końców rzucił mną o drzewo i tak potem już nie miałam siły się ruszyć i wtedy pojawiłeś się ty... - spojrzałam z wdzięcznością na Jaka.
Jake?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz